W imię Boga Miłosiernego, Litościwego.
Oto tłumaczenie książki pt. „Kto jest małpą?” potwierdzającej muzułmańską wiarę odnośnie pochodzenia człowieka. Jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich pragnących zrozumieć koncept początku życia ludzkiego w islamie. Jest to także książka dla wszystkich studentów.
Poniższa scena odgrywa się w instytucie naukowym:
„Pozwólcie, że wyjaśnię problem jaki nauka ma z Bogiem...” – profesor filozofii będący ateistą milknie na moment, po czym prosi jednego z nowych studentów, by ten wstał.
„Synu, jesteś muzułmaninem, prawda?”
„Tak, proszę pana.”
„Zatem wierzysz w Boga?”
„Absolutnie!”
„Czy Bóg jest dobry?”
„Oczywiście! Bóg jest dobry!”
„Czy Bóg jest wszechmogący? Czy wszystko może?”
„Tak.”
Profesor uśmiecha się chytrze i przez moment rozważa. „Oto pytanie do ciebie: Załóżmy, że jest tu chora osoba i ty możesz ją uleczyć. Potrafisz to zrobić. Pomógłbyś jej? Spróbowałbyś?”
„Tak, proszę pana, spróbowałbym.”
„Zatem jesteś dobry!”
„Nie powiedziałbym tak.”
„Dlaczego byś tak nie powiedział? Pomógłbyś osobie chorej i kalekiej osobie gdybyś potrafił… Tak naprawdę większość z was by to zrobiła, gdyby mogła… A Bóg tego nie robi.”
[Brak odpowiedzi.]
„Nie robi tego, prawda? Mój brat był muzułmaninem i zmarł na raka, chociaż modlił się do Boga, by ten go uleczył. I ten Bóg ma być dobry? Hmm? Możesz mi odpowiedzieć?”
[Brak odpowiedzi.]
Staruszek wyraża współczucie: „Nie, nie możesz, prawda?”
Profesor upija łyk wody ze szklanki stojącej na jego biurku, by dać studentowi chwilę odpoczynku. W filozofii należy postępować z nowymi osobami ostrożnie.
„Zacznijmy od początku, młody kolego. Czy Bóg jest dobry?”
„Eee... Tak.”
„Czy Szatan jest dobry?”
„Nie.”
„Skąd się wziął Szatan?”
Student waha się. „Od... Boga...”
„Racja. Bóg stworzył Szatana, prawda?”
Staruszek przeczesuje palcami swoją rozrzedzoną czuprynę i zwraca się do rozbawionych słuchaczy:
„Myślę, że w tym semestrze sporo się pośmiejemy, panie i panowie.”
Znów zwraca się do muzułmanina: „Powiedz mi, synu, czy na tym świecie jest zło?”
„Tak, proszę pana.”
„Zło jest wszędzie, prawda? Czy Bóg stworzył wszystko?”
„Tak.”
„Kto stworzył zło?”
[Brak odpowiedzi.]
„Czy na świecie istnieją choroby? Niemoralność? Nienawiść? Brzydota? Wszelkie okropne rzeczy – czy one istnieją na tym świecie?”
Student zmieszany odpowiada: „Tak.”
„Kto je stworzył?”
[Brak odpowiedzi.]
Nagle profesor krzyczy na studenta: „KTO JE STWORZYŁ? ODPOWIEDZ, PROSZĘ!” Profesor zbliża swoją twarz do twarzy muzułmanina, pytając cicho i nieubłaganie: „Bóg stworzył wszelkie zło, prawda synu?”
[Brak odpowiedzi.]
Student stara się utrzymać opanowane spojrzenie profesora, jednak na darmo. Nagle wykładowca odwraca się, by przejść przed grupą niczym podstarzały, pewny siebie lampart.
Studenci siedzą jak zahipnotyzowani. Profesor kontynuuje: „Powiedz mi, jak to jest, że Bóg jest dobry, skoro cały czas stwarza całe to zło?” Profesor rozłożył ramiona, jakby chciał objąć całą grzeszność tego świata.
„Cała ta nienawiść, brutalność, ból, wszelkie tortury, niepotrzebna śmierć i brzydota, całe cierpienie stworzone przez tego dobrego Boga istnieje na świecie, prawda, młody człowieku?”
[Brak odpowiedzi.]
„Czy nie widzisz, że jest to wszędzie? Co?” – profesor milknie na chwilę. „Nie widzisz?"
Profesor znów pochyla się do twarzy studenta i szepcze: „Czy Bóg jest dobry?”
[Brak odpowiedzi.]
„Czy wierzysz w Boga, synu?”
Student łamiącym się głosem mamrocze: „Tak, profesorze, wierzę.”
Staruszek smutno kiwa głową. „Nauka mówi, że masz pięć zmysłów, których używasz do identyfikowania i obserwowania świata wokół siebie. Nigdy nie widziałeś Boga, prawda?”
„Nie, proszę pana. Nigdy Go nie widziałem.”
„To powiedz nam, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Boga?”
„Nie proszę pana, nie słyszałem.”
„Czy kiedykolwiek dotknąłeś, posmakowałeś swojego Boga, albo powąchałeś Go? Czy w jakikolwiek sposób postrzegałeś swojego Boga dzięki swoim zmysłom?”
[Brak odpowiedzi.]
„Odpowiedz mi, proszę.”
„Nie, proszę pana, obawiam się, że nie.”
„OBAWIASZ SIĘ... że nie?”
„Tak, proszę pana.”
„Ale nadal w Niego wierzysz?”
„Tak...”
„To jest WIARA!” Profesor uśmiecha się rozumnie do rozmówcy. „Zgodnie z zasadami empirycznego, dającego się zbadać i udowodnić protokołu, nauka mówi, że twój Bóg nie istnieje. Co na to powiesz, synu? Gdzie teraz jest twój Bóg?”
[Student nie odpowiada.]
„Usiądź proszę!”
[Muzułmanin siada z poczuciem jawnej porażki. Jednak nadchodzi „pomoc od Boga i bliskie zwycięstwo”.]
Inny student w islamskim nakryciu głowy, z brodą, ubrany tak, że łatwo można rozpoznać w nim muzułmanina, podnosi rękę. „Profesorze, czy ja mógłbym zabrać głos?”
Profesor odwraca się i uśmiecha się: „O, inny muzułmanin. Z tego co widzę, fundamentalista. Chodź, młody człowieku! Przekaż zebranym swoje mądrości!”
Muzułmanin ignoruje sarkazm profesora. Rozgląda się po sali, czeka, aż studenci skupią uwagę, po czym zwraca się do profesora, mówiąc:
„Profesorze, poruszył pan pewne interesujące kwestie. Za pozwoleniem, chciałbym odnieść się do każdej z nich z osobna. Trzeba do nich podejść logicznie i naukowo, nie emocjonalnie. Pierwsza kwestia to popularna doktryna głosząca, iż Bóg nie istnieje. Zatem wszechświat rozpoczął się od Wielkiego Wybuchu i na skutek ewolucji zaistniał człowiek. Czy w to pan wierzy, profesorze?”
„Synu, co do tego nie ma wątpliwości. Jest na to wiele dowodów naukowych. Do czego zmierzasz?”
„Nie śpieszmy się. Użyjmy logiki i właściwych argumentów naukowych. Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że umyślnie używam słowa ‘doktryna’, gdyż kapłani pseudonauki tak naprawdę promują jedynie ateizm jako religię. Mam do pana pytanie, profesorze. Mamy na świecie miliardy sztucznych ogni, amunicji i bomb. Czy słyszał pan, aby któreś z nich wybuchły samoistnie, czy też raczej przyzna pan, że aby nastąpiła eksplozja, trzeba je zdetonować? Muszą być spełnione dwa warunki: najpierw musimy mieć właściwe składniki we właściwych proporcjach w odpowiednim środowisku; po drugie, ktoś musi zainicjować wybuch zapałką, spustem w pistolecie czy iskrą elektryczną. Gdyby ktoś na przykład powiedział, że trzymał w ręku pocisk, który sam się wystrzelił i zabił osobę siedzącą obok, czy którykolwiek z naukowców uwierzyłby w takie niedorzeczne wytłumaczenie?”
„Oczywiście, że nie. Co chcesz przez to powiedzieć?”
„Z pewnością więc jeśli chce pan, byśmy uwierzyli w Wielki Wybuch, w to, że potężna eksplozja nastąpiła samoistnie, bez kogoś, kto ‘pociągnął za spust’ czy ‘podpalił zapałkę’ albo wywołał ‘iskrę elektryczną’, to musi nam pan wyjaśnić jak to się dzieje, że mniejsze wybuchy nie zdarzają się na całym świecie bez zainicjowania ich? Trzeba by to odtworzyć, by można to było przyjąć za prawdę naukową.”
Profesor otworzył usta, jednak nie wydobył z siebie dźwięku.
„Wiemy też, że nauka wyklucza, aby materia stworzyła się sama. Weźmy to drewniane biurko. Nie zaistniało samo z siebie. Ktoś je musiał zrobić. Nawet drzewo nie tworzy się samo. Wyrasta z nasiona, które zostało zasiane i nawadniane. Samo nasiono też skądś pochodzi, nie stworzyło się samo. Czy może pan nam wyjaśnić skąd się wzięła pierwotna materia, która - jak głoszą kapłani pseudonauki – powstała w wyniku Wielkiego Wybuchu, by stworzyć pierwszy organizm żywy? I dlaczego pana kapłani nie potrafią odtworzyć tego zjawiska w laboratorium? Profesorze, musi pan wiedzieć, że wszelkie naukowe argumenty muszą być odtwarzalne, by można było w nie uwierzyć.”
„Synu, jesteś naiwny jeśli wierzysz, że możemy coś takiego uczynić. Energia jaka uwolniła się podczas Wielkiego Wybuchu była tak ogromna, że nie mamy do takiej dostępu, inaczej moglibyśmy odtworzyć to zjawisko.”
„Profesorze, nie powiedział nam pan kto dostarczył podstawowych składników, nie jest nam pan w stanie powiedzieć również kto nacisnął przycisk lub pociągnął za spust czy zapalił zapałkę, by wywołać Wielki Wybuch. Skąd zatem pochodziła ta ogromna energia, o której pan mówi? No dalej, profesorze, podejdźmy do tego naukowo. Tak, profesorze, potrzeba ogromnej WIARY w nauki doktrynalne kapłanów pseudonauki, by uwierzyć w Wielki Wybuch. Czy oczekuje pan od nas, że odrzucimy wszelkie zasady nauki i ślepo uwierzymy w całe to „hokus pokus” w obliczu definitywnych zasad naukowych?”
[Brak odpowiedzi.]
„Profesorze, jeśli nie ma pan nic przeciwko, przejdę teraz do doktryny ewolucji jaką głoszą kapłani pseudonauki. Zdaje sobie pan sprawę z tego, że nie ma żadnych szczątków wskazujących na pochodzenie człowieka od małp i że ciągle trwają poszukiwania tego, co określa się mianem ‘Brakującego Ogniwa’?”
„Tak, jednak jest wiele innych dowodów…”